Autor |
Wiadomość |
Mao |
Wysłany: Nie 20:45, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
Cassie już zapomniałaś moje wybitnnie małe ficki (to byłoo jezzy XD). Fick fajny tylko ja nadal niezbyt go rozumiem. Teraz poluje na jakieś informacje na temat tego anime. |
|
|
Cassie |
Wysłany: Nie 18:06, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
Łoj, wybacz, zagapiłam się ^^' Dlatego komentów brak XP
Ficzek nawet fajny, zgrabnie napisany itede, itepe. Co ja się tu będę roztkliwiać. Jest dobrze i jest git^^ Tylko czego tak krótko?! (to dlatego, że przyzwyczajona jestem do długich ficków^^')
Pozdro!! |
|
|
Dirae |
Wysłany: Nie 17:53, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
Bu ;_; Dirae chce komentarzyk na zakończenie... |
|
|
Dirae |
Wysłany: Czw 20:53, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
SS leciało zazwyczaj po DB, czasami miałam wątpliwą przyjemność załapać się na końcówkę tego drugiego ^^""
----
Zaparkowali najdalej, jak to było możliwe. Z każdym zostającym za nimi kilometrem coraz mniej byli pewnie, czy dobrze robią. Jeszcze sześćset kilometrów wcześniej Ikki widział w tym dobrą okazję, by wyrwać Shuna z jego wegetacji z dala od wszystkich. Teraz możliwość, że to wszystko jedynie pogorszy sytuację, wydawała mu się bardziej realna niż kiedykolwiek wcześniej. Patrzył na Shunsuke, jakby ten był w stanie dać mu jednoznaczną odpowiedź. Chłopak jednak nawet nie odwrócił wzroku i wciąż patrzył przez przednią szybę na ostro oświetlony gmach. Nawet będąc tak daleko dobrze słyszeli muzykę. Chwilami docierał do nich nawet czyjś śmiech.
- Idziemy?
Shun nie odpowiedział. Patrzył, jakby mógł przeniknąć ściany budynku. Zajrzeć do środka nie podchodząc ani o krok bliżej. Poczuć emocje wszystkich tych ludzi, którzy z różnych powodów przyjechali uczcić zaręczyny Saori Kido.
- Shun?
Chłopak potrząsnął głową, jakby chciał odpędzić te myśli. Zapomnieć o wszystkim i spróbować udawać, że będzie dobrze.
- Boisz się?
Przytaknął. Ikki czyta w nim, jak w otwartej księdze. A przynajmniej tak myślał, były bowiem takie rzeczy, o których nawet on nie mógł się nigdy dowiedzieć.
- Chcesz wrócić do siebie?
Zawahał się. Wrócić? Chciał! Oczywiście, że chciał wrócić, a jednocześnie wiedział, że to może być ostatnia szansa, aby to wszystko choć trochę jeszcze naprostować. Dlatego bał się jeszcze bardziej.
- Jeśli teraz nie spróbuję, to już do końca będę się zastanawiał, czy mogło być inaczej – zaczął niepewnie, ale z każdym kolejnym słowem mówił z większą wiarą we własne słowa. – A ten koniec jest bardzo odległy.
Bardziej niż ktokolwiek przypuszcza – dodał w myślach.
- Wiem to, a jednak chcę się wycofać. Tchórzę.
- Przesadzasz.
Nigdy nie spodziewał się, że usłyszy to właśnie od Ikkiego.
- Chcę uciec – ciągnął bacznie przyglądając się starszemu bratu.
- Więc uciekaj.
Nie rozumiał. Nie wiedział, czy Ikki go prowokuje, czy ma jakiś cel, czy może naprawdę pozwala mu to zrobić.
- Jeśli spróbuję, a nic z tego nie wyjdzie, to będzie jeszcze gorzej niż jest teraz.
*
Sala, a w niej barwny tłum. Dziesiątki nieznanych sobie nawzajem osób. Ułuda anonimowości. Ikki rozpłynął się tuż za wejściem. Shun nawet nie próbował go szukać. Był niemal pewien, że nie ma go w budynku. Przeczeka cały ten „cyrk” gdzieś, gdzie nikt nie zakłóci jego spokoju. Cały Ikki – pomyślał.
Serce jego biło, jakby miało zaraz wyrwać się zza krat żeber i wyzionąć ducha na wypolerowanej podłodze. To byłoby bardzo nieestetyczne – roześmiał się w myślach. Nie rozumiał skąd u niego takie poczucie humoru. Może to przez Niego? – niczym dzwon rozległo się w jego głowie podejrzenie. Tak tłumaczyli wszystkie jego „dziwne” zachowania.
Jakby to było wczoraj, przypomniał sobie wiele takich wyrwanych z kontekstu scen. Spojrzenia i szepty, oraz to jedno imię, które wszystkim służyło za najlepsze wytłumaczenie: Hades.
Uciszył dzwon, bo jego bicie na alarm nie miało sensu.
Oparł się o ścianę. Poprzez tłum gości widział swoje odbicie w przeciwległym lustrze. Widział też Saori.
- Ateno – szepnął. – To ja, choćbyś nie wiem, jak często powtarzała, że Shunsuke i Hades to dwie różne osoby i nic już ich nie łączy, to ty wiesz najlepiej, że tak nie jest.
Na chwile ich spojrzenia spotkały się. Przez ułamek sekundy znikli dla nich goście i ucichła muzyka.
.
.
.
.
.
.
Uśmiechnęli się.
Zagrały skrzypce. Ktoś się śmiał rubasznie, kto inny chichotał pod nosem.
Shun wziął głęboki wdech.
Masz rację – pomyślał – nikt nie musi póki co o tym wiedzieć.
Podszedł do tych, którzy kiedyś byli jego przyjaciółmi. Rozmawiali. Najpierw niepewnie, jakby badając czy pod nogami wciąż mają litą skałę, czy może już grzęzną w bagnie. A potem było coraz swobodniej. Wspomnienia i plany na przyszłość mieszały się ze sobą.
- Bałem się – przyznał, gdy już było bardzo późno.
- Niepotrzebnie. Ty i on, to już przecież przeszłość i nic was nie łączy, a i wtedy nie łączyło – odparł ktoś.
Potem nie pamiętał już, czy to był Seiya, czy Jabu. To było nieważne. W tamtej chwili po prostu uśmiechnął się ciepło, a w myślach zapytał: jak ty, a może my, im to kiedyś wytłumaczymy, Ateno?
Teraz to jednak się nie liczyło.
*
Utracony spokój powrócił. Odnalazła się zagubiona gdzieś pewność siebie. Świadomość własnej wartości. Dom przestał być twierdzą, a śmiech nie brzmiał już dziwnie. Znowu był sobą. Czasami, ale tylko czasami, zastanawiał się, czy Saori już komuś powiedziała. Wtedy jednak przychodziła inna myśl. Są gry ludzkie i gry boskie. Ludzie mają figurki z drewna, bogowie mają ludzi...
* * *
Niby epilog.
- Widziałeś kiedykolwiek, aby szachista zaprzyjaźnił się z którąś ze swoich figur? – Posejdon spojrzał na niego z ukosa.
- Nie, ale mogę być pierwszym – roześmiał się Hades, ale to było już wieki po ostatnich walkach.
Koniec.
I to by było na tyle. Dawno fanfików nie pisałam i może dlatego to jakieś takie abstrakcyjne wyszło. Akcję szlag jasny trafił i poszła do domu x) |
|
|
Cassie |
Wysłany: Czw 16:13, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
Saint Seiya leciało równolegle w tym samym czasie co Dragon Ball, ale o innej porze dnia. Ja za tym nie przepadałam, być może byłam jeszcze zbyt młoda by zrozumieć, o co tam chodzi. Wolałam DB^^ SS tez oglądałam, ale to z najzwyklejszej nudy, ale i tak nic z tego nie pamiętam. O ficzku jeszcze nie mam zdania, bo jak narazie jest go trochę za mało, ale styl pisania masz całkiem przyzwoity^^
Pozdro!! |
|
|
Mao |
Wysłany: Czw 14:19, 02 Mar 2006 Temat postu: |
|
Ooo tajent do pisanie to masz. Bardzo mi się podoba fick. Tylko ja w ogóle nie pamietam Saint Seiya... Pamiętam lubiałam to strasznie, ale całkowicie wyparowało mi to z pamięci. Bynajmniej i tak będe czytać, i mam nadzieje że next szybko się pojawi.
Ps. Witamy wreszcie zarejestrowaną na forum :] |
|
|
Dirae |
Wysłany: Czw 0:41, 02 Mar 2006 Temat postu: Saint Seiya: Gra |
|
Saint Seiya => Rycerze Zodiaku <- to tak jakby ktoś się nie spotkał z orginalną wersją tytułu x)
__Gra__
Niby prolog.
Wiatr wyciągał chmury ku zachodniemu horyzontowi. Ciągnęły się one podłużnymi smugami w poprzek nieba, a słońce malowało kolorami. Tam w górze wszystko sprawiało wrażenie absolutnie spokojnego. W dole wiatr wył między domami. Uderzały o okna drewniane okiennice, a drzewa gięły się przegrywając z kolejnymi podmuchami. Szklana butelka toczyła się dzwoniąc o nierówny asfalt. Podskakiwała, odbijała się od krawężników, ale wciąż staczała się coraz niżej i niżej wraz z opadającą drogą. Minęła zniszczony dom, który spłoną wiele lat temu. Dom, o którym mówiono, że jest przeklęty i tylko kilka osób miało dość odwagi by wchodzić do niego i czasami zostawić jakieś kwiaty ku pamięci nieznanych sobie ludzi. Dalej droga skręciła ostro w lewo, ale butelka tylko kilkakrotnie odbiła się i pognała dalej. Dziw, że nie stłukła się. Nabrała prędkości, pokonała jeszcze kilka bezimiennych zakrętów i zatrzymała na kole zaparkowanego przy chodniku samochodu. Dla niej to był koniec podróży. Inni jednak dopiero mieli wyruszyć.
* * *
- Pospiesz się – głos starszego brata, jak zawsze był stanowczy, ale zarazem miał w sobie jakąś cieplejszą nutę. Przynajmniej Shunsuke wydawało się, że ją słyszy. Oczywiście mogło mu się to jedynie wydawać, ale naprawdę chciał, aby ona tam była. Wierzył w nią.
Uśmiechnął się. Jeszcze przez moment stał tyłem do brata i wpatrywał się w widok za oknem. Zielony ogród, teraz jeszcze cieplejszy w promieniach zachodzącego słońca. Walczące z wiatrem drzewa nie pasowały do tego. Westchnął i przywołał uśmiech tak dobrze wyćwiczony, że już naturalny.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Jakoś trudno mi się rozstać z tym miejscem nawet na te kilka tygodni – powiedział patrząc przez ramię, jak Ikki zabiera jego torbę do samochodu. – Wiesz co sobie właśnie uświadomiłem? – Zrobił pauzę, ale nie czekał aż Ikki odpowie. – Przez ostatnie półtorej roku najdalej stąd byłem w miasteczku na dole, a to przecież niecałe dziesięć kilometrów stąd.
- W takim razie najwyższa pora, abyś w końcu się stąd ruszył. Zapuścisz tu niebawem korzenie.
Shunsuke spojrzał na brata zaskoczony. Taka demonstracja posiadania poczucia humoru była u Ikkiego rzeczą nadzwyczaj rzadką. Należało się nią nacieszyć.
- Będziesz wtedy przyjeżdżał i mnie podlewał? – zapytał uśmiechając się niewinnie. Zarazem z trudem sprawiał, że nie wyglądało to potwornie sztucznie.
- Nie, podejrzewam, że zainstaluję system automatycznego nawadniania i będę co jakiś czas wysyłał hydraulika.
Zapadła chwila ciszy, a potem obaj zaczęli się śmiać.
- Chodź już, spóźnisz się inaczej.
- Spóźnimy się – poprawił go Shunsuke.
Ikki nie odpowiedział.
*
Wiedzieli, że się spóźnią. To było jasne już w chwili, gdy pomyśleli o wyjeździe, ale żaden nie powiedział tego na głos. W zasadzie nie chcieli w ogóle tam jechać. Ostatni raz wiedzieli się ze wszystkimi trzy lata temu. Długie lata, które bardzo ich zmieniły. Wtedy byli zupełnie inni. Wszyscy...
- Myślisz, że będziemy umieli jeszcze ze sobą rozmawiać?
Radio przegrywało starcie z silnikiem, ale tylko dlatego, że żaden z nich nie spróbował go zgłośnić. Shunsuke nie musiał nawet podnosić głosu, aby mieć pewność, że Ikki go usłyszał. Za oknami samochodu ściemniło się.
- Nie wiem.
- Myślisz, że oni będą chcieli ze mną rozmawiać?
To pytanie było lepiej sformułowane, choć do tej pory obaj jak ognia unikali tego tematu. Wspomnienie Hadesu, kolejnej stoczonej wojny już niemal całkiem zatarło się w ich pamięci, ale wystarczyło jedno słowo – iskra, aby zapłonął cały las.
- Skąd mogę to wiedzieć?
Shunsuke westchnął, nie spodziewał się innej odpowiedzi. Ta zresztą była lepsza od tej, której udzielał sobie sam. Wiedział, że rozmawiać będą, ale to wszystko będzie wymuszone. Tak sztuczne, jak tylko to jest możliwe. Oni nie zapomną ani na chwilę, że to on okazał się być inkarnacją Hadesa. On nie zapomni ani na moment, że ci, co myślą, iż to wszystko przeszłość, są w błędzie. Nadal bowiem z podziemnym królestwem łączyło go więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Najprawdopodobniej nawet Ikki nie w pełni zdawał sobie z tego sprawę.
Niewiedza czyni cuda – przeszło Shunsuke przez myśl.
ciąg dalszy nastąpi. mam go napisanego, tylko muszę przestukać go na komputer :P |
|
|