twórczość fanów - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum twórczość fanów Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Anioł Śmierci
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Powieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annie
PostWysłany: Nie 22:50, 30 Paź 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Hhehe ok kolejną część dam jutro :p Czemu Blacki się uśmiecha? Hm...może dlatego , że w końcu od 50 lat mogł zejsc na ziemie i pozostac na niej tydzien a moze dlatego ze przekonal się Ze może już teraz przytulić i uśmiechnąć się do Annie Smile Ale dowiecie się tego potem w nastepnych czesciach Dlaczego Blacki patrzył na Annie jeszcze gdy ona nie umarła...SmileA dlaczego tydzień dlatego ,że Annie miała umrzeć w następnym tygodniu a nie teraz Razz Wszystkiego się dowiecie ..nie bądzcie tacy nie cierpliwi hehehahah Smile Thx ze wam sie podba opowiadanie Smile na pewno bedzie kolejna czesc bedzie ich dużo nie wiem ile ale duzo Smile Wszystkiego sie dowiecie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IGNI-GENA
Gość
PostWysłany: Pon 12:08, 31 Paź 2005






Witam cię przyjaciółko:) No co taka mina kochani...ona mieszka w mojej klatce 2 pietra nizej Smile Wiec tak moje zdanie juz znasz bo mowilam ci to jakies 10 min tem przez telefon:) To jest super cuuute przepiekne i wogole yyy moge tak napisac blagam ZAJEBISTEEEEEEEEEEEEEE < napisalam ale tylko raz> Smile pozdrawiam Lydia
Annie
PostWysłany: Pon 20:14, 31 Paź 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

-Blacki ja jestem szczęśliwa...-Popatrzyłam na niego ,a ten jak zwykle schował ręce do kieszeni. –Wiem, uważasz mnie za jakąś ułomną…
-Nieprawda.
-To co jest grane?
-Jestem…-Przerwałam mu.
-Śmiercią? No i co z tego. Teraz to nie ważne. Jesteś na Ziemi. Ciesz się tym, póki możesz.
-Nie byłem nigdy tak długo na Ziemi.
-Przyzwyczaisz się. Hehe to gdzie idziemy najpierw na lody?
-Annie najpierw musimy znaleźć jakiś hotel.
-Aaa no tak. Hm...Wiesz gdzieś po drugiej stronie ulicy musi być. –Chodź-pociągnęłam go za rękę.
-Ale Anniee...
-Chodź nie marudź.
Przeszliśmy przez ulicę. I szukaliśmy Hotelu. Oczywiście po drodze zatrzymywaliśmy się, by pooglądać co jest nowego w sklepach na wystawach. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale czuje jakbym odzyskała swoje ŻYCIE. No bo przecież je odzyskałam, ale nie na długo. Za tydzień musze być w czyśćcu. Wstawić się do Sądu Ostatecznego. I znów będę tęskniła za Ziemią, za moim domem. Ale nie myślę o tym. Nie chcę o tym myśleć. Przecież dopiero co zeszłam na Ziemie. Znaleźliśmy Hotel. Długo go nie musieliśmy szukać. Przestraszyłam się trochę bo nie wiedziałam czym zapłacimy. Ale Blacki na szczęście miał kartę kredytową. No jasne, przecież nie puścili by go bez pieniędzy. Wynajął pokój. Numer pokoju to 255. To na samej górze. Po lewej stronie. Nie mieliśmy żadnych walizek. Dlatego postanowiliśmy z Aniołem wybrać się do sklepu. I żyć przez tydzień jak normalni ludzie. Nie jak duch i Anioł Śmierci. Weszliśmy do naszego pokoju. Dwa duże łóżka, dwa nocne stoliki na nich dwie nocne lampki. Po drugiej stronie duża szafa i drzwi do łazienki. Pokój jak pokój. Duży, ale nie za bardzo. Dobrze, że są dwa łóżka. Bo nie wyobrażam sobie spania z Aniołem. Znaczy ja jakoś jeszcze bym mogła. Ale on? Chyba nie. To ,że się uśmiechnął i objął to nie znaczy ,że pozwoli na przytulanie czy spanie. Boi się. Nie wiem czego. Może tego ,że Anioł Śmierci nie powinien przytulać się do NIKOGO. Przez duże okno był widok na ulice. Zabiegani ludzi...Anioł usiadł na łóżku obok okna. Rozglądał się po pokoju.
-Idziemy? –Padło pytanie z moich ust.
-Yyy tak. – Zabrzmiało to tak jakby się dopiero obudził.
-Coś nie tak? –Zapytałam przyglądając mu się.
-Nie. Wszystko jest okay.- Wstał powoli z łóżka.
-Bla... –Przerwał mi.
-Idziemy?
-Jasne...
Szliśmy w milczeniu. O czym on tak myślał. Jestem bardzo ciekawa. Nie mogę o tym dużo myśleć. Bo on czyta w moich myślach. I to jest najgorsze. Nie mogę o niczym pomyśleć, bo on zaraz wie o czym JA myślę. Czemu to robi? Nie wiem. To jest trudne pytanie. Nie umiem sobie na nie odpowiedzieć.
-Jaki byłeś za życia? –Nie mogłam znieść długo tego milczenia. Blacki popatrzył się na mnie.- Prze...
-Nie. Dobra to nie twoja wina. Chcesz wiedzieć i tyle.
-Naprawdę nie gniewasz się, że zadałam to pytanie?
-Nie, nie gniewam.
-Więc? –Ciągnęłam dalej.
-Jaki byłem? –Westchnął.- Nie wiem...
-Nie wiesz?
-Nie wiem...Nie pamiętam...-Spuścił głowę na dół.
-Nie pamiętasz? A pamiętasz np. swoją pierwszą miłość. Swoją pierwszą randkę? Swoich rodziców? Co robiłeś kiedyś? Co lubiłeś robić?- Zadawałam wszystkie pytania. To co mi przyszło na myśl.
-Nie pamiętam...
-Dlaczego?
-Nie wiem...Chyba dlatego ,że to było dawno...Kiedyś.
-Nie pamiętasz swoich rodziców?
-Nie pamiętam. Annie zrozum to było kiedyś.
-Czy ja też zapomnę swoją matkę, brata. To ,że chciałam wyjść za mąż za Matt`a.
-Możliwe.
-Dlaczego? Ale ja chcę to pamiętać.
-Dla ducha to nie ma znaczenia.
-Nie chcę zapomnieć wszystkiego.
-Annie...Jesteśmy na ziemi. Choć raz nie mówmy o śmierci.- Popatrzyłam na niego. To nie moja wina, że chce mi się o tym mówić.
-Dobrze? –Zapytał po chwili.
-Jasne.- Nie wiem czemu, ale nagle posmutniałam.
-Annie? Dobrze??
-Tak...Jasne pogadamy o tym kiedy indziej. –Uśmiechnęłam się po chwili.
-Wchodzimy do tego sklepu? –Spytał po chwili, wskazując palcem na duży budynek.
-Tak.
Weszliśmy, rozglądając się. Było mnóstwo ubrań. Nie wiem sama na co się zdecydować.
-Blacki?
-Tak Annie?
-Może byś przymierzył te dżinsowe spodnie. –Blacki popatrzył na nie. Spodnie były super. Miały wytarte dziury. Super spodnie dla takiego przystojnego Aniołka.
-Yyyy...-Blacki się skrzywił.
-Ej! Nie możesz tak codziennie chodzić w tym czarnym garniturze. Pomyślą ,że...-Blacki mi przerwał.
-OK.!OK.!
-Tak lepiej. –Uśmiechnęłam się.
-Ale...
-Blacki...-Zrobiłam smutną minę.
-Dobra niech ci będzie.
-OK. spodnie mamy załatwione, teraz bluzka.
-Ej! Może ja sobie wybiorę co?
-Aa tak! – Zrobiłam piękny uśmiech.
-No właśnie. –Blacki zrobił poważną minę.
-Heheh ok.
Po chwili wybraliśmy dla Blacki`ego parę ubrań. Nie potrzeba nam wiele. Starczy tyle ile mamy.
Teraz przyszedł czas na mnie. Teraz ja dla siebie wybieram.
-Blacki co myślisz o tym? –Pokazałam mu czarną sukienkę. Była fajna. Miała na dole falbankę. Super.
-Jest świetna. Dla mnie może być.
-Wiedziałam.
Wybrałam parę spodni i bluzek. No i zakupy załatwione. Gdy wychodziliśmy ze sklepu nagle mi się coś przypomniało. To ta ulica na której zginęłam. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wszystko mi się zaczęło przypominać. Czy ja o tym zapomnę? Chciałabym...
-Wszystko w porządku? –Zapytał Blacki.
-Taak...
-Na pewno? –Blacki popatrzył w to samo miejsce co ja.
-Jasne.
-Hm...-Westchnął.- Chodź idziemy, bo chyba nie masz zamiaru gapić się w to jedno i to samo miejsce?
Odeszłam od tej ulicy bez słowa. Czułam, że znów się rozpłacze. Ale przecież nie mogę. Musze powstrzymać łzy. Poszliśmy do Hotelu. Nie miałam ochoty na dalsza wycieczkę po Los Angeles. I znów milczeliśmy. Ja położyłam się na swoim łóżku, a Anioł gdzieś wyszedł. Znów myślami wracałam do tego co się stało wczoraj. Myślałam o tym dlaczego zostałam zabrana tydzień wcześniej. Po chwili przyszedł Anioł. Tylko popatrzył się na mnie i bez słowa udał się do łazienki. Nie wiem co się tam dzieje, ale siedzi już tam dosyć długo. Nie żebym mu wyliczała ,tylko może coś się stało.
-Blacki?? –Zapukałam do kremowych drzwi.
-Annie...Już wychodzę.
-OK...
Odeszłam i znów położyłam się na łóżko. Poczekam chwile, może Blacki wyjdzie zaraz.
No i wyszedł. Usiadł na sowim łóżku. Wpatrywał się we mnie.
-Coś nie tak? –Zapytałam.
-Nie czemu? Wszystko w porządku jak zawsze.- Uśmiechnął się.
-Blacki?
-Tak Annie?
-Słyszałam jak umarłeś...-No i jak zwykle spuściłam głowę. Nie wiem czemu takie głupie pytanie mu zadałam.
-Hm...-On także spuścił głowę i bawił się kluczem od pokoju.
-Jaaa wie..em nie po...winam...Zaczęłam się jąkać.
-Od Amy?
-Tak...-Dalej mieliśmy spuszczone głowy. Nie raz tylko zerkałam na niego, a ten tylko się bawił kluczem, tak jakby ten przedmiot był bardzo ciekawy dla niego. Ale przecież w Czyśćcu mają klucze.
-Amy. Hheehe –Zaśmiał się i znów z poważniał.
-Nie bądź na nią zły, to ja sama się dopytywałam.
-Hm...-Westchnął.
-Proszę Cię Blacki. –Wstałam i podeszłam do niego.
-Annie...Czy ja jestem zły.-Popatrzył się na mnie.
-No nie wiem, ale nie chcę żeby Amy miała przeze mnie jakieś kłopoty.
-Nie będzie mieć.
-OK.-Usiadłam obok niego.
-Hm...-Ponownie westchnął.- Dziwne no nie, że taka Śmierć jak JA, kiedyś była taka głupia, że popełniła takie głupstwo.
-Nie byłeś głupi. –Położyłam mu rękę na ramieniu.
-Proszę Cię...Nie dotykaj mnie.
-Czemu?
-Jestem Śmiercią.
-No tak...Przepraszam...-Odsunęłam się od niego.
-Nie masz za co.
-Jest za co...
Wyszłam z pokoju. Czy dobrze zrobiłam. Nie obraziłam się. Tylko chciałam pobyć sama. Zbliża się wieczór. Nie lubię samotnie chodzić wieczorami, boję się. Nie wiem dlaczego, ale boję się. Najbardziej mnie zastanawia dlaczego Anioł powiedział ,żebym go nie dotykała. Hm...Może kiedyś się dowiem. Minęły już dwie godziny od mojego wyjścia z Hotelu. Pewnie Anioł się o mnie martwi. A co tam, jakby się tak martwił pewnie by już mnie szukał. Wrócę już do Hotelu, robi się chłodniej. Blacki`ego nie było w pokoju. Może jest w łazience. Jestem zmęczona, położę się spać. Gdy już leżałam w łóżku, do pokoju wszedł Anioł. Nie mogę wymówić żadnego słowa. Nie chce mi się.
Zasnęłam...
Rano słyszałam rozmowę. Jakby telefoniczną. Ale przecież, ani ja, ani Blacki nie mamy telefonu. A z pokoju telefon nie jest bezprzewodowy. A rozmowy oddalały się i zbliżały. Nie chciało mi się otwierać oczu, ani wstawać. Czułam się jakbym była przytwierdzona do łóżka. Ale po chwili musiałam wstać. Bo moja ciekawość była zbyt silna. Teraz rozmowa dochodziła z łazienki. Stałam tak pod drzwiami kilka minut. Nagle otworzyły się.
-Chcesz z korzystać?
Przestraszyłam się. To tak nie ładnie podsłuchiwać, ale przecież i tak nic nie usłyszałam.
-Tak chcę skorzystać.- Powiedziałam po chwili. I szybko weszłam do pomieszczenia.
Blacki tylko zmarszczył brwi i zrobił dziwną minę. Siedziałam tam chyba z pół godziny. Gdy wyszłam Blacki znów zniknął.
-Gdzie on jest? –Pomyślałam głośno.
-Tutaj.
Obróciłam głowę do tyłu. Blacki stał za mną.
-Z kim rozmawiałeś?
-Z...Amy.
-Amy? –Zdziwiłam się.
-Tak Annie z Amy.
-Aaa niby jak?
-Normalnie. Wiesz może poszlibyśmy na miasto.
-Jasne. Możemy iść, w końcu to nasz już drugi dzień na Ziemi. A wczoraj prawie nic nie robiliśmy oprócz tego ,że byliśmy na zakupach.
-No właśnie. To szybko się przebierz z tej piżamki. –Wskazał palcem na moją biała piżamkę z misiem. Popatrzyłam się na nią i zrobiłam się czerwona.
-Jasne...-Powiedziałam po cichu.


CDN ...

__________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szila
PostWysłany: Pon 21:40, 31 Paź 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z świata Aniołów

Annie wiesz coraz bardziej mi się podoba twoja opowieść ^_^. Tylko jedno jest niesprawiedliwe. Ja ci daję komentarze ale Ty swoich nie dajesz na moim ff Sad. Proszę cię żebyś też dawała od czasu do czasu komentki. No dobra wracajmy do opowiadnaia. Blacki chyba coś knuje czy mi się wydaje i co się stało że nie chce znowu przytulanek!!!! Ładnie ze sobą wyglądają !!!!!!!!!
DAWAJ SZYBKO NEXTA!!!!!!!!!! Ładnie proszę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Pon 22:10, 31 Paź 2005


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Cytat:
Pokój jak pokój. Duży, ale nie za bardzo


Logika... Te zdanie strasznie dziwnie brzmi... szczerze to śmieśnie Very Happy

Cytat:
że pozwoli na przytulanie czy spanie


Z tym spaniem to chyba jednak chodzi o coś w ogóle innego

Cytat:

-Bla... –Przerwał mi.


Tak z ciekawości, co ona chciała powiedzieć?

Cytat:
Spodnie były super. Miały wytarte dziury


No takie spodnie są prooooooo Very Happy Sama mam takie, tylko że bardziej truu bo porozwalane Very Happy


Cytat:
-Ej! Nie możesz tak codziennie chodzić w tym czarnym garniturze. Pomyślą ,że...-Blacki mi przerwał.
-OK.!OK.!


Co pomyślą?

Cytat:
-Nie byłeś głupi. –Położyłam mu rękę na ramieniu.
-Proszę Cię...Nie dotykaj mnie.
-Czemu?
-Jestem Śmiercią.


Ale on głupi, tyle lat ekhem... a on jeszcze nie korzysta... To naprawde już debilizm do reszty Very Happy Ale się wykręca "jestem śmiercią" tfu teraz powtórze z ironią "jestem śmiercią" tralalala, wymówka coś w rodzaju "głowa mnie boli"

Szczerze bardzo ciekawa część chodź nie dzieje się w niej niby nic wielce ciekawego, jednak wciąga jak każda część. Dlatego nie będe cukrzyć bo powiem po prostu że mi się podoba, i chce szybkiego nexta Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie
PostWysłany: Śro 16:33, 02 Lis 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Szybko podreptałam do łazienki i także szybciutko się przebrałam. Cały czas się czerwieniłam, przecież to tylko piżamka, nie byłam naga.
-OK.! Jestem już gotowa.- Powiedziałam poprawiając bluzkę.
-To dobrze. –Anioł zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry, a ja tylko z spuściłam wzrok uśmiechając się.
-No...to idziemy.
Otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, ale zobaczyłam, że Blacki stoi w tym samym miejscu.
-Idziesz? –Zapytałam się.
-Z tobą wszędzie.- Powiedział, uśmiechając się podstępnie.
-Hehe...Co ten uśmiech ma znaczyć?
-Nie nic, nic.-Powiedział wypychając mnie za drzwi.
Nie jedliśmy śniadania w Hotelu. Woleliśmy zjeść coś na mieście. Poszliśmy do pobliskiej restauracji -FRYING DRAGON- Zamówiliśmy tosty z serem i sok pomarańczowy.
-Pamiętam jak przychodziłam tu zMatt`em.- Wlepiłam wzrok w tosty.
-Mmm...wiesz, coś sobie przypomniałem...
-Tak? –Podniosłam wzrok na niego. Specjalnie zmienił temat, żebym o tym nie myślała. Dzięki mu za to.
-Pamiętasz jak mnie zapytałaś, co lubiłem robić...
-Taak, odpowiedziałeś mi wtedy, że nie pamiętasz... –Znów spuściłam wzrok na dół.
-No właśnie...-Blacki zaczął jeździć palcem po wierzchu szklanki.
-No i...??
-No i przypomniałem sobie, że bardzo lubiłem WESOŁE MIASTECZKO.
Nagle Anioł skierował wzrok na duży plakat z napisem –WESOŁE MIASTECZKO w L.A...-
-Yhy hahaha- Roześmiałam się.
-Co w tym śmiesznego? Nie lubisz??
-Lubię tylko, że...
-Tylko, że co??
-Ty...
-No i co, mówiłaś, że mam korzystać z życia.- Blacki był taki zabawny , udawał poważnego.
-Ale...
-Żadne ale!! Jesteś moją dusza, więc będzie WESOŁE MIASTECZKO. –Wybuchliśmy razem śmiechem.
-Tylko, że ja sobie nie wyobrażam ŚMIERCI na karuzeli. Hhahaha.
-Śmiejesz się ze mnie? –Zapytał oczywiście bardzo poważnie.
-Nie. Czemu? -Blacki tylko pokręcił głową i zmrużył swoje piękne brązowe oczka.
-Jesteś okropny!!- Powiedziałam mrużąc dokładnie jak on oczy.
-Annie, a teraz tak poważnie. –Zrobiło się przez chwile cicho.
-Tak?
-Dlaczego zależało Ci tak na usłyszeniu jak umarłem?
-Nie wiem...-Spuściłam głowę.- Byłam chyba po prostu ciekawa.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Mam nadzieje, że tam nie trafie.
-Nie wiem, wszystko możliwe – Na twarzy Blacki`ego pojawił się podstępny uśmiech.
-Blacki!
-Oj przepraszam, to już pożartować nie można?
-Można, ale nie tak.
-To był tylko żart, ale już koniec z takimi głupimi żartami dobrze? –Wstał z krzesła.
-Dobra, chodź idziemy...-Podniosłam się i wyszłam z knajpki. Blacki zapłacił i podreptał za mną.
-O co chodzi? Uraziłem cię czy co?
-Blacki, daj mi spokój! –Przyśpieszyłam kroku.
-Co się z tobą dzieje?
-Nic co cię powinno obchodzić!
-Annie! Stój!! –Krzyknął.
Nie wiem czemu, ale zatrzymałam się. Co ja w ogóle robię, uciekam przed nim dlatego ,że powiedział ,że możliwe ,że znajdę się w piekle. Jestem GŁUPIA! Kompletna IDIOTKA ze mnie.
Obróciłam się do Anioła.
-Przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieje. –Wtuliłam się w niego, a on mnie poklepał po plecach.
-Nic się nie stało. –Oderwałam się od niego i popatrzyłam mu w oczy
-Czemu raz się dajesz przytulić , a raz uciekasz?
-Nie wiem sam...To jest trudne pytanie...
-No to idziemy do tego WESOŁEGO MIASTECZKA?-Zmieniłam temat.
-Jasne, przecież już Ci mówiłem.
-No to chodźmy do Hotelu, musze się przebrać.
-Przecież ładnie wyglądasz.
-Ale nie rozumiesz, że kobieta taka już jest.
-Właśnie teraz sobie przypomniałem...
-Hehhe.- zaśmiałam się
Szliśmy pomału do Hotelu. Uśmiechaliśmy się do siebie. Rozmawialiśmy o ludziach, o świecie, o naszym tygodniowym życiu, o tym co będziemy robić przez dalsze dni. Rozmawiało nam się cudownie. Tylko czemu to będzie trwać przez tydzień. To przecież szybko minie. Bo jak się człowiek świetnie bawi, to czas szybko mija. Potem już mogę nie ujrzeć mojego Aniołka. Nareszcie dotarliśmy do naszego –Domku- Gdy weszłam do pokoju od razu poszłam do łazienki. Jak zwykle szybko się przebrałam i powiedziałam Blacki`emu ,że jestem już gotowa i możemy już iść. No i poszliśmy do WESOŁEGO MIASTECZKA. Było duże ludzi. Wszyscy się świetnie bawili. Był to początek zabawy, jeszcze nie wiadomo co nas czeka wieczorem , może będą inne atrakcje.
-Blacki tu jest cudownie. Nie pamiętam kiedy byłam w WESOŁYM MIASTECZKU.
-Ja też nie pamiętam.
-Hehe- Popatrzyłam się na Anioła i po chwili szybko pobiegłam przed siebie.
-Annie?! Dokąd tak biegniesz?
-Po watę cukrową. Hhehe. – Blacki podszedł do mnie.
-Wata...
-Proszę...-Podałam mu.
-Dzięki...
-No to teraz chodź na karuzele!!
-Annie! Dopiero przyszliśmy!!
-Chodź!- Pociągnęłam go za rękę.
Poszliśmy na różne karuzele, było cool. Nigdy się tak nie bawiłam , a tym bardziej z takim przystojnym facetem. Każda dziewczyna tylko się do niego uśmiechała, a ten im odwzajemniał uśmiech. Byłam trochę zazdrosna. Przecież to mój Anioł ,a nie ich. Więc gdy zobaczyłam, że jakaś
Laska do niego podchodzi , od razu się do niego przysuwałam i mierzyłam każdą wzrokiem. Oczywiście pomyślały ,że facet jest zajęty i od razu odchodziły. Fajnie mieć kogoś takiego jak ON. Każdy ci zazdrości i wiesz ,że masz o kogo walczyć. Wróciliśmy do domu około 23:00 w nocy.
-Podobało mi się...-Powiedział. Staliśmy pod drzwiami naszego pokoju
-No jasne. Pewnie już nie pamiętasz jak to kiedyś się tak świetnie bawiłeś.
-Szczerze? To ja nie chodziłem do WESOŁEGO MIASTECZKA.
-Co? Ale...
-Tak mówiłem , bo zobaczyłem na plakacie.
-To czemu mnie okłamałeś.
-Żebyś nie myślała o tym sowim facecie.
-To już nie mój.- Spuściłam wzrok.
-Ale kiedyś był.
-Był i już nie będzie...
-Chodź idziemy do pokoju, bo chyba nie będziemy tak stać pod drzwiami.
-Jasne.
Weszłam pierwsza, od razu się walnęłam do łóżka. Jestem taka zmęczona, wykończona. Fajnie się dzisiaj bawiłam...Nigdy tak się nie bawiłam jak z Blacki`m. Nie wiem co Blacki robił potem, bo zasnęłam. Tak mi się przyjemnie spało. I śniłam o swoim Aniołku. Że jestem z nim. Że jesteśmy ze sobą na zawsze, tacy szczęśliwi...
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Blacki jeszcze spał. Więc postanowiłam, że zobaczę ten jego telefon. Miał go w szufladzie. Pamiętam jak go wczoraj rano wkładał. Pomału przeszłam koło jego łóżka. Wysunęłam szufladę. Co chwile zerkałam na NIEGO, żeby go nie obudzić. Tak ładnie spał, nie jak ŚMIERĆ ,ale jak ANIOŁEK. Zagapiłam się na niego. Ale on tak do siebie przyciąga, jak magnez. Jest taki piękny.
-Mmmm...
-He!!! –Ale się przestraszyłam, myślałam ,że się obudził, a on się tylko przewrócił na drugi bok. –Oo Blacki aleś mnie wystraszył...- Powiedziałam po cichu , uśmiechając się.
W końcu wyjęłam z szuflady telefon. Był dziwny, nie umiem nawet go opisać. Niechcąco nacisnęłam duży czerwony guzik. Nagle po drugiej stornie telefonu usłyszałam czyjś głos.

___________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Śro 19:42, 02 Lis 2005


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Cytat:
Cały czas się czerwieniłam, przecież to tylko piżamka, nie byłam naga.


On by chyba nie miał nic przeciwko

Cytat:
-FRYING DRAGON-


Że jaki Dragon? Mi się to kojarzy z frytkami Very Happy

Cytat:
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Mam nadzieje, że tam nie trafie.


Nadzieja matką głupich Very Happy Ale nie zrobiła nic złego więc chyba ją nie wyślą do piekła... Może tylko następny biurowy błąd... I....

Cytat:
Blacki jeszcze spał.


Z wszystkiego co robi ta śmierć, to to naprawde nie wyobrażam sobie że Śmierć ŚPI!


Powiem jedno... Za kończenie w tak ciekawych momentach powinno się wieszać autorów. Dzięki bogu że moich ulubionych książek nie dawali w częściach po roździale bo bym zwariowała. Czy moge dostać jeszcze dziś następną cześć jeśli się da? W najgorszym wypadku juuuutro!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie
PostWysłany: Śro 20:01, 02 Lis 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Jutro będzie kolejna częsc dzisiaj jednak nie mam czasu :p Ale jutro na pewno dodam. Hhehe Przecież śmierć stala się na tydzień człowiekiem to chyba musi spac hahaha

________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jiraiya
Gość
PostWysłany: Śro 21:35, 02 Lis 2005






WOW, długo mnie nie było... Wreszcie mogłam wszystko przeczytać... I powiem, że aż mi normalnie brakuje słów... Istnieją tysiące przymiotników jakie by można do tego odnieść.. I jedno wiem na pewno - wszystkie są pozytywne. Pisz dalej. ^^"

Tarja, co Ty chcesz?? Ja lubię jak coś się kończy w ciekawym momencie... To mobilizuje do cztania dalszych części.
Annie
PostWysłany: Pią 18:25, 04 Lis 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Przysunęłam telefon do ucha.
-Amy Madden biuro dowodzenia, Czyściec. W czym mogę pomóc?
-Yyy... –Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, popatrzyłam się na Blacki`ego.
-Hallo?
-Amy? –Po chwili odważnie zapytałam.
-Tak?!! Z kim mam przyjemność?
-To ja...-Co chwilkę zerkałam na Anioła, a po paru sekundach udałam się do łazienki, przymknęłam drzwi.
-Kto??
-To ja Annie...
-Annie!! Witam, co u ciebie słychać?
-Aa...Dobrze.
-Coś się stało? Gdzie Blacki?
-Blacki?...Blacki śpi.
-Śpi? –Zdziwiła się.
-Taak.- Wychyliłam się za drzwi i zerknęłam na Anioła. –Tak śpi.- Powtórzyłam.
-Aaa, a ty nie śpisz?
-Nie.
-I jak jest na ziemi?
-Super. Naprawdę ekstra. –Uśmiechnęłam się do siebie.
-To świetnie.- Czułam w tej chwili jak Amy uśmiecha się.
-Wiem...Wczoraj byliśmy WESOŁYM MIASTECZKU...
-WESOŁE MIASTECZKO!!
-Ałć...ciszej...moje uszy...
-Sorry...A Blacki`emu podoba się?
-Jasne. Cały czas jest zadowolony.
-Cieszę się. A tak w ogóle to dlaczego dzwonisz?
-Nie wiem sama.- Ześlizgnęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze.
-Pewnie byłaś ciekawa z kim Blacki rozmawia.
-Hm...-Westchnęłam- Tak.
-Źle spałaś co?
-Nie czemu?
-Tak zapytałam.
Po chwili usłyszałam jak Anioł się buzi.
-Amy...Ja musze kończyć.
Nie czekając na ostatnie słowo które miało wyjść z ust Amy, szybko otworzyłam drzwi i podbiegłam do szuflady by włożyć telefon. Niestety nie zdążyłam, Anioł przeciągnął się i otworzył oczy. A ja stałam obok jego łóżka zasłaniając szufladę sowim tułowiem tak aby nie widział jej otworzonej.
Stałam i tylko się do niego uśmiechałam robiąc przy tym głupie miny.
-Hi Blacki!- Powiedziałam szczerząc zęby.
-Annie...Cześć...-Widać było, że chciał się podnieść, ale chyba zabrakło mu sił. –Ałć...Moja głowa, taks strasznie boli. –Powiedział po chwili, trzymając się za głowę.
-Heehe tak to jest już jest...
-No tak...Annie czemu tak stoisz koło tej szafki? Potrzebujesz coś czy jak?
Popatrzyłam się na szafkę, a po chwili powiedziałam.
-Nie, nie!
-To odejdź. Bo wyglądasz jak pajac.
-He he śmieszne.
-Annie…
-No co!!
-Ciszej!
-Dobrze...-Zniżyłam ton głosu.
-Tak lepiej...- Blacki zamknął oczy. A ja z korzystałam z okazji i wsunęłam do końca szufladę, tak najciszej jak się dało. Oczywiście już tam nie stałam, bo znów mój kochany Aniołek powie, że jestem pajacem. Przeszłam obok jego łóżka i usiadłam na swoje.
-Jeszcze cztery dni...-Powiedziałam po chwili , bawiąc się kluczami od pokoju.
-Yhy...-Powiedział obracając się na brzuch.
-Co dzisiaj będziemy robić?
-Yhy...nie wiem Annie...
-Hm...A może pójdziemy połazić po sklepach??
-Mmm...Może być...
-A może wpadnę drugi raz po samochód i będzie cool.
-Hm...Tak Annie...Może być...

-Okay...-Wstałam i udałam się do łazienki. Przemyłam sobie twarz i przy okazji ubrałam się. Podeszłam do Blacki`ego i szepnęłam mu do ucha.
-Kochanie...Wstawaj...Ej!!- Szturchnęłam go lekko. Ale ten dalej udawał, że albo mnie nie słyszy , albo ,że nie chce mnie słyszeć,. Albo jest zbyt zmęczony. Ale co my takiego robiliśmy. HE? Nic! No właśnie, byliśmy tylko WESOŁYM MIASTECZKU. –Blacki!!!!!!!!!! Wstawaj!!!!!!!!!!
-Annie!!! –Wstał szybko z łóżka i zaczął mnie gonić po całym pokoju, ja oczywiście zaczęłam piszczeć. Ale nie dałam się, zaczęłam uciekać i trafiłam do łazienki , zamknęłam się na klucz i nie otwierałam nawet jak mnie prosił.
-Annie!! Otwórz!!- Krzyknął.
-Nie!!! -Wrzasnęłam
-Otwieraj!!!! –Pukał do drzwi.
-Nie!!!!
-Czemu??- Powiedział delikatnym głosem.
-No bo...-Powiedziałam takim samym głosikiem jak on.
-No bo co? Czemu nie chcesz mi otworzyć?
-BO NIE!!!!!!!!!
-Annie!!!!
-Nie!!!
-No Annie!! Proszę Cię!!
-Nie proś! Bo i tak nie otworze!!
-A założymy się, że otworzysz?
-Nie chce się z tobą o nic zakładać!!
-Annie kochanie...
-Nie jestem twoim kochaniem!!- Zrobiłam podstępny uśmieszek.
-No Annie!!!- Zaczął pukać do drzwi.
-Spadaj!!! I tak tych drzwi nie otworzysz!!
-Aaa no tak...Zapomniałem...No tak...
-Co zapomniałeś?
-Nie, nie nic.
Schyliłam się by popatrzeć przez dziurkę od klucza. Blacki usiadł na sowim łóżku. Rękami zakrył twarz, chyba to jego taki mały podstęp. Usiadłam na podłodze, zaczęłam się zastanawiać nad różnymi rzeczami. Po 5 minutach znów popatrzyłam przez dziurkę od klucza. Nie było GO. Nie było...Gdzie on jest...Pomyślałam sobie, że pewnie gdzieś wyszedł. Więc co miałam siedzieć w łazience, wyszłam. Jeszcze za nim całkiem wyszłam, wychyliłam głowę i rozglądnęłam się czy nie stoi nigdzie. Nie było go. Wow...Podeszłam do okna. Chciałam je odsłonić, żeby w pokoju było trochę jaśniej i...
-Hi Annie...-Jego UŚMIECH...Yyy od razu mnie zatkało.
-Blacki?
-Nie...-Pokiwał głową. –Amy...
-Bardzo śmieszne...-Zaczęłam się cofać do tyłu, a on szedł prosto na mnie.
-Czemu uciekasz?- Zapytał.
-Bo ty mnie gonisz...
-Ja?? –Zapytał. Na jego twarzy malował się podstępny uśmieszek.
-Taak ty...- To już koniec. Przysunęłam się do ściany. On podszedł do mnie, oparł się jedną ręką o ścianę. Przysunął się bliżej ,tak ,że nasze usta prawie się stykały ze sobą. Patrzyłam na niego. Jest taki piękny...Ile ja to razy powtarzam...
-Blacki?
-Annie...
-Blacki…
-Tak Annie? –Zapytał , zbliżając swoje usta do moich.
-Bla...- I w końcu nasze usta zbliżyły się do siebie. To był krótki pocałunek... Ale dla mnie to było coś dziwnego. Pocałowała mnie ŚMIERĆ. Może on to samo czuje co ja do niego? Możliwe...Wszystko jest możliwe. Po chwili odsunął się ode mnie , ale cały czas patrzył mi się w oczy.
-Co to było? –Zapytał głęboko oddychając...Chyba tchu mi zabrakło.
-To? To…To był pocałunek Śmierci...-Odsunął się całkiem ode mnie i poszedł do łazienki. Ja natomiast cały czas stałam pod ścianą. To był pocałunek Śmierci. Chyba jestem szczęśliwa...Nie chyba, ale na pewno. Ale czemu to trwało tak krótko. Kocham go...Choć go nie znam, to go kocham. Wiem co to słowo KOCHAM oznacza. Wiem co to znaczy KOCHAĆ kogoś. Czuje, że nie długo to się skończy i będę nie szczęśliwa. Tak będzie, tak się stanie. Już nie długo. Dokładnie za 4 dni. Gdy się ocknęłam wyszłam z pokoju wyszłam z HOTELU. Szłam przed siebie. Dlaczego do tego doszło. Czy wszyscy TAM na górze wiedzą co się stało? Pewnie tak, bo jak ma być inaczej. To okropne. Ale on jest człowiekiem. Kocham tego człowieka, kocham tą Śmierć, kocham tego Anioła, kocham Blacki`ego. NIEROZUMIECIE!!


PS. Sorry ,że tak krótko napisałam, ale bardziej was będzie ciekawiło hahaehe Very Happy hihih


________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Pią 19:03, 04 Lis 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Pią 19:03, 04 Lis 2005


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Cytat:
-Blacki?...Blacki śpi.
-Śpi? –Zdziwiła się.


Normalnie... Pytanie takie jak moje Very Happy

Cytat:
Ałć...Moja głowa, taks strasznie boli.


Normalnie jakby miał kaca XD

Cytat:
Oczywiście już tam nie stałam, bo znów mój kochany Aniołek powie, że jestem pajacem.


Pajacowanie, loooooool Very Happy

Cytat:
Pocałowała mnie ŚMIERĆ


To musiało być niezłe przeżycie Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy

Cytat:

To był pocałunek Śmierci


Myślałam że takie coś to może być ostatnie w życiu Very Happy


Ogólnie BOMBA. Uwielbiam tą opowieść. Normalnie, dalej, dalej, ja chce więcej Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy. I oby szybko Very Happy. Ciekawi mnie co się jeszcze może stać. Pare błędów widziałam, takie jak przejęzyczenia i tak dalej ale najważniejsze że udało mi się przeczytać Very Happy Weny i szybkiego nexta życze (te drugie to chyba dla mnie XP)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie
PostWysłany: Sob 19:31, 05 Lis 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Wystarczy już tego spaceru. Czas wracać do Hotelu. Żeby Blacki nic sobie nie zrobił. Wiem głupio myślę! Ale po tym co mi powiedziała Amy...Dobra nie ważne...Weszłam do pokoju, Blacki siedział na parapecie i wyglądał przez okno. Gdy weszłam spojrzał na mnie , a potem znów zaczął gapić się w to samo miejsce co gapił się przedtem.
-Ekhm...
Nie popatrzył się na mnie. Popatrz się...Choć raz...Chciałabym mu powiedzieć ,że go KOCHAM, ale jeżeli on mnie nie kocha, to wyjdę na Idiotkę.
-Bla...- Stałam na środku pokoju.
-Przepraszam...
-Nie, za co. Przecież nic się nie stało, każdemu mogło się zdarzyć. – Pomału zszedł z parapetu i podszedł do mnie.
-Przypominasz mi kogoś...To dla tego.
-I tylko dlatego mnie pocałowałeś?
-Nie to nie tak...
-A jak? Sam powiedziałeś ,że to dlatego. –Znów podszedł do okna i włożył ręce do kieszeni. –Dlaczego?- Podeszłam do niego. Stanęłam na przeciwko niego, a on patrzył się tak samo jak wtedy po pocałunku.
-Kate miała tyle lat co ty. Znasz już tą bajkę...
-To nie bajka.
-Jesteś do niej podobna, przypominasz mi ją. Żeby w tobie się nie zakochać, unikałem cię, ignorowałem. –Nic nie odpowiedziałam. –Przepraszam. Może chodźmy do tego sklepu. Może zapomnimy o wszystkim. –Powiedział otwierając drzwi, a ja stałam nie ruchomo. Po chwili odezwałam się.
-Ja nie chcę tego zapomnieć. Nie chce!- I uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił się swoim pięknym uśmiechem. Podbiegłam do niego i wyszliśmy razem z Hotelu. Blacki cały czas mnie trzymał w objęciu. Tak się czuje przy nim bezpieczna, tak mi dobrze z nim, chce żeby to trwało wieczność. Poszliśmy do tego Centrum Handlowego co miałam iść z Kelly. Te wspomnienia...Ech...Wole nie myśleć o tym. Weszliśmy. No i od razu rzuciłam się na wystawę trampek.
-Jaaa patrz!! Te są cudne!! Wow!!! Tak bardzo chciałabym je mieć. –Zaczęłam się rozpływać nad jednym trampkiem. –Te miałam sobie kupić, ale...-Spuściłam wzrok.
-Ale kupisz sobie teraz. –Uśmiechnął się. –No mierz.
-Dzięki Blacki.
-Wiesz, może ja bym sobie kupił co?
-Mówisz serio. –Powiedziałam ściągając starego trampka. Nie był aż taki stary, ale co tam, wole nowsze.
-Czy ja kiedykolwiek nie mówiłem nie serio? HE?
-No zawsze mówisz serio.- Powiedziałam zakładając nowego , ślicznego trampka. Mam na nie obsesje.
-Jasne , a co myślisz o tych? –Pokazał mi śliczne czarne trampki.
-No jasne ,że te mogą być.
-No to biorę te. –Uśmiechnął się.
On wziął zwykłe czarne, a ja czarne z obrazkiem czaszki był też napis <Punk`s not death> a na drugim trampku <Punk Girl> Oczywiście moje były najdroższe, ale raz sobie można pozwolić.
Pochodziliśmy sobie jeszcze po całym Centrum, pooglądaliśmy wszystko dokładnie i oczywiście musiałam sobie kupić spodnie. Czarne z napisem z tyłu (na pupie Razz) < Angel> i z przodu na nogawkach <deaths>. Udały się zakupy, było jak zwykle miło. Potem jeszcze poszliśmy na lody i...I zobaczyłam człowieka, którego znałam przed śmiercią. Którego bardzo dobrze znałam...Był to Matt. Obściskiwał się z jakąś laską. Nie widziałam dokładnie co to za dziewczyna, bo była tyłem do mnie.
-Coś się stało? –Zapytał po chwili Anioł.
-Tam jest Matt. –Wskazałam placem na faceta całującego blondynkę. Blacki przełknął ślinę, po obserwował chwile Matt `a , a potem powiedział.
-Musimy iść...
-Czemu on to robi?!!
-Annie...umarłaś, to sobie znalazł nową.
-Widać jak mnie kochał...Widać. Zaledwie nie żyje parę dni, a ten już się zabawia z inną. Fajnie.
-Annie, musimy iść. Nie może Cię zauważyć.
-Dobrze ,że mieszka gdzie indziej.
-Annie...Chodź...
-Co Annie!! Popatrz na niego! Żadnego załamania bo przyszłej żonie! Mam ochotę podejść do niego i walnąć mu z liścia, tak żeby mnie popamiętał na zawsze.
-Annie! Bo cię zobaczy!
-Niech zobaczy! Będzie fajnie!
-Annie! –Blacki pociągnął mnie za rękę, a ja i tak miałam głowę przekręconą w innym kierunku. Cały czas się patrzyłam na Matt`s nie mogę uwierzyć ,że już mnie nie ma cztery dni ,a ten się zadawala inną. ON mnie nie kochał, ja to czuje. Powinnam dawno to wszystko przemyśleć.
-Powinnaś! Ale masz inne życie! –Wtrącił się Blacki.
-Może i powinnam , ale ty nie powinieneś mi czytać w myślach OK.? W ogóle co ty sobie robisz! Puść mnie!
-Co ci jest?
-Nic ! –Poszłam przed siebie.
-Gdzie tak lecisz?
-Do Hotelu! Mam dosyć! Mam dosyć życia! Mam dosyć ciebie! Matt`s ! I wszystkiego co mnie otacza!- Szłam szybkim krokiem, a Blacki tylko biegł za mną.
-Annie. –Chwycił mnie za rękę, gdy mnie dogonił.
-Zostaw! –Miałam łzy w oczach. Gdyby nie Matt , było by tak wspaniale. Ale ten dupek musiał się pojawić w moim tygodniowym życiu. Jak to brzmi tygodniowe życie! Dziwnie...I głupio. I co z tego ,że umarłam, ale ja się tak czuje jakbym nic się nie stało. Przecież jestem w swoim ciele. Poszłam oczywiście do Hotelu. Chciałam być sama. Chciałam się uspokoić. Blacki został dużo w tyle. To co widziałam to dla mnie wielki szok. Ta blondyna...hm...Kto to mógł być? Nie znam jej hm...Może gdyby się obróciła troszkę w moją stronę, może bym sobie przypomniała kto to jest. Weszłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Płakałam...To tak jakbym to z siebie wylewała...Zawsze jak jest mi źle to płacze. Wtedy się lepiej czuje. Nie mogłam przestać myśleć o tym obściskiwaniu. Nie mogłam przestać płakać. To mnie bolało. Po chwili Blacki wszedł. Czułam jak się patrzy na mnie, czułam jak mnie wzrokiem na wylot prześwietla. Podszedł do mnie. Tak, teraz tego potrzebuje Blacki. Usiadł obok mnie i zaczął głaskać po plecach. Czułam jak mi ciarki przechodzą. Tak się z tym dobrze czułam.
-Nie płacz. –Odezwał się. Nie mogę przestać. To samo leci. Nie mogę. Nie daje rady, to jest silniejsze ode mnie. –Jest Ci ciężko znam ten ból.- Nie mogę się odezwać. Nie mogę słowa z siebie wydobyć. Cały czas płacze. –Nie płacz proszę...Annie. – Odgarnął moje czarne włosy z szyi. Czułam motylki w brzuchu. Obróciłam się na bok, twarzą do niego. Pewnie miałam czerwone oczy od płaczu. A on nachylił się nade mną i pocałował. Tak delikatnie jak tylko umiał. Odwzajemniłam mu ten pocałunek. Przez chwile całowaliśmy się. To nie był już dla mnie szok. Bo chce tego. I to bardzo. On pewnie też. On mnie kocha. Na pewno. Czuje to. I nadszedł czas rozłączenia naszych ust, uśmiechnęłam się do niego, a ten powiedział.
-Już lepiej?
-Tak. –Pokiwałam głowa.
-Cieszę się. –I znów mnie pocałował.
-Ja też. –Powiedziałam po cichu.
Położył się koło mnie. Teraz bardziej byliśmy bliżej siebie. Wymienialiśmy się nawzajem uśmiechami. Bez słowa się porozumiewaliśmy. Albo się całowaliśmy ,albo uśmiechaliśmy.
Wtuliłam się w niego. Nie miał nic przeciwko. Objął mnie. Czułam, że jestem najszczęśliwsza. Że nigdy taka nie byłam. I wiem już na pewno ,że go bardzo KOCHAM. Zasnęliśmy...
Obudziłam się. Anioł spał. Pocałowałam go w usta.
-Mmmm...-Zamruczał.
Wstałam. Nie mogłam dalej spać, chciałam wiedzieć która godzina. Zerknęłam na zegarek.
-18:00!- Nie mogłam uwierzyć spałam 6 godzin. Musiałam być bardzo zmęczona. Anioł jeszcze śpi, nie chcę go budzić , niech sobie pośpi. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Już mi lepiej. Nagle zadzwonił telefon. Głos dochodzi z szuflady Blacki`ego. Nie...nie chce mi się odbierać, niech się ktoś nagra. Nie to bezsens , skąd mam wiedzieć , że tam jest poczta? To inny telefon. Może to Amy. Na pewno.
-Tak?
-Hi Annie co słychać?
-Cześć Amy. A wszystko w porządku, Blacki śpi.
-Śpi!? Znowu! To co on tylko śpi.
-Może nie wyspał się przez tyle lat.
-HA HA...
-Czemu dzwonisz?
-Bo mam sprawę do Anioła, możesz go dać do telefonu?
-Ale on śpi.- Chyba starałam się być nie miła, ale dlaczego? Hm...nie wiem sama.
-To go obudź.
-Czemu miałabym to robić? HE?
-Obudź go. Okay!?
-Dobra…
Przysłoniłam słuchawkę ręką. Popatrzyłam się na Blacki`ego i przez chwile się zastanawiałam czy go obudzić. Amy mówi, że ma sprawę do niego. Pewnie jakąś ważną. Bo po co by dzwoniła? Na pewno jest to coś ważnego.
-Blacki...Obudź się.
-Mmmhmm...
-Blacki dzwoni Amy.
-Amy. –Powiedział na pół przytomny.
-Tak.
-Co chce?
-Nie wiem. Ważna sprawa tyle powiedziała. –Podałam mu telefon.
-Tak?
-Blacki co ty wyprawiasz?
-Amy o co chodzi?
-Jak to o co, o Annie!
-Uspokój się! –Blacki usiadł na brzegu łóżka.
-Ja mam się uspokoić. Schodzisz na ziemie z tą zagubioną duszą , a potem się z nią całujesz. Po to tylko poszedłeś na Ziemie?
Blacki podniósł się i poszedł do łazienki, zamknął się. Pewnie to coś musi być ważne, że nie chce przy mnie o tym z nią rozmawiać.


_________________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Sob 20:08, 05 Lis 2005


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Cytat:
No i od razu rzuciłam się na wystawę trampek.

Mam na nie obsesje.

a ja czarne z obrazkiem czaszki był też napis <Punk`s not death>


Szczerze też bym takie chciała...

No i znowu koniec w takim momencie. Jak tak można... Ciekawe czemu się aniołek nie może całować. Szczerze żal mi go. Chyba nie będzie na wieczność Śmiercią. Bo chyba ktoś był przed nim śmiercią, a on go zastąpił. To może tak się powtórzy? Ja tylko tak gadam. Dobra kończe. Szybkiego nexta życze sobie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jiraiya
Gość
PostWysłany: Nie 21:40, 06 Lis 2005






Awwwww... Boskie!
Tarja, końce w takim momencie są fajne!! Niesamowicie mobilizują do dalszego czytania! Każdy z niecierpliwością czeka wtedy na nexta! A ja oczywiście się zaliczam do grona. ^^"
Annie
PostWysłany: Pon 21:07, 07 Lis 2005


Dołączył: 28 Paź 2005

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

xD kolejna część...myślę ,że wam się spodoba...miłego czytania xD




-Amy powiedz jeszcze raz, o co ci dokładnie chodzi?!
-Ty już wiesz o co! Czemu to robisz?
-Nie rozumiem Cię!?
-Nie udawaj tępego. Posłuchaj!? Nie widzisz ,że ona cierpi?
-Nie cierpi.
-Jesteście razem tylko przez tydzień ,a potem? A potem będziecie musieli się rozstać.
-Amy...Błagam...To moja sprawa. Pamiętaj ,że ja ją do niczego nie zmuszam. A w ogóle ja coś do niej czuje.
-Jesteś Śmiercią.
-Ja też mam uczucia.
________
-Już? –Zapytałam ANIOŁA jak wyszedł z łazienki.
-Tak...-Usiadł na brzegu łóżka i schował twarz w dłoniach.
-Coś się stało...Prawda?- Przykucnęłam naprzeciw niego.
-Tak. Ale nic takiego.- Uśmiechnął się nie pewnie.
-Nie musisz mnie oszukiwać. –Wstałam i podeszłam do okna.
-Nie oszukuje. –Anioł objął mnie w tali.
-Kłamiesz.
-Nigdy.
-Zdaje sobie sprawę, że...-Anioł przysunął mi palec do ust.
-Ciiiii.
Zaczęliśmy się całować...Było tak miło...
-Blacki? –Oderwałam usta od jego.
-Tak Annie?
-Kocham cię.
I znów zaczęliśmy się całować. Nie obchodziło mnie dlaczego nie powiedział <Annie ja Ciebie też> Dla mnie liczyła się ta chwila. Ten pocałunek. Nie wiem co chciała Amy, nie obchodzi mnie to...Teraz mnie tylko obchodzi Blacki. Nie przestawaliśmy się całować. Przenieśliśmy się na łóżko. Blacki przelał na mnie cały swój ciężar. Do niczego nie doszło. Tylko się całowaliśmy. Było tak fajnie...

Następnego dnia obudziłam się pierwsza. Jak zwykle Blacki spał tak niewinnie.
-Kocham Cię Blacki...-Szepnęłam mu do ucha.
Wstałam i ubrałam się. Poszłam na miasto coś zjeść. Poszłam do tej samej restauracji co parę dni temu byłam z Blacki`m i co kiedyś chodziłam tam z Matt`em. No właśnie Matt, ciekawego co u niego? Hm?? Pewnie jest mu dobrze. Niczego mu nie brakuje. Teraz sobie przypomniałam, że zapomniałam o swoim pogrzebie...Ale on już minął. No trudno, ale zawsze mogę zobaczyć swój grób. Ale czy to takie wspaniałe oglądać siebie w trumnie, oglądać swój grób? Nie. No właśnie. A w ogóle sam Blacki mi powiedział, żebym się nie pokazywała sama w dzielnicy której mieszkałam. Bo może to się źle skończyć. Ktoś sobie pomyśli, że zmartwychwstałam. Haha dziwne? Dla mnie to śmieszne. Ktoś mnie spotka na ulicy i powie <Annie? To ty o mój Boże ty żyjesz!!> To będzie śmieszne, wtedy nie będę wiedziała co zrobić w takiej sytuacji. Dobrze, że takie coś mi się nie przytrafiło. Zamówiłam coś do jedzenia i do picia. Jadłam w spokoju, jeszcze nie było ludzi. Byłam tylko jedna. Zamówiłam też na wynos Blacki`owi. Gdy wracałam do Hotelu, własnym oczom nie wierzyłam kto stał przede mną. To był Matt. Patrzył mi głęboko w oczy. To tak jakby mi zaglądał do środka. Czego chcesz? Czemu tak mi się przyglądasz?
-Przepraszam. –Ominęłam go , a ten się dalej mi przyglądał. To tak jakby zapomniał kim jestem, a może to tak jakby nie mógł sobie przypomnieć KIM JA JESTEM...Może Annie, a może inną dziewczyną.
-Annie!! –Krzyknął po chwili. Nie zatrzymałam się. Nie mogę. Choć mam taką ochotę obrócić się , podejść do niego i dać mu z liścia. –Annie!!??
Przyśpieszyłam kroku. Czułam, że biegnie za mną.
-Czego pan chce? –zapytałam obracając się. Już chciałam płakać. Ale nie mogłam. Musze powstrzymać łzy.
-Przepraszam.
-Niech mnie pan zostawi w spokoju! – Nie zwracając na to co on do mnie mówi, poszłam w swoją stronę. Matt był tylko o 3 lata starszy ode mnie. Przechodziłam przez ulicę. Matt złapał mnie za rękę. O mało co nie zostałam potrącona przez samochód. Szlag by to trafił. Puść mnie!
-Odwal się!
-Annie! Błagam jak to ty to mi to powiedz.
-Boże!! Puść mnie!!! –Nie mogłam powstrzymać łez. Kapały...Jedna za drugą.
-Zostaw ją. –Obróciłam się za siebie. To był Anioł! Mój Anioł!
-Sorry. –Odszedł, raz się tylko obrócił. Chyba się przestraszył.
-Dziękuje! –Przytuliłam się do Blacki`ego zaczęłam płakać.
-Nie płacz, czemu wyszłaś sama?
-Ty spałeś.
-Mogłaś mnie obudzić.
-Przepraszam. –Wtuliłam się w niego bardziej.
-Chodź do Hotelu.
Poszliśmy...Co chwile obracałam się czy ten DUPEK nie idzie za mną , czy mnie nie śledzi. Weszliśmy do Hotelu.
-To dla ciebie...-Podałam mu jedzenie.-Pomyślałam, że możesz być głodny.- Spuściłam wzrok.
-Dzięki he. Co to?
-Nie wiem...zapomniałam...- Szybkim krokiem poszłam do łazienki, zamknęłam się. Ześliznęłam się plecami po ścianie. Na podłogę kapały łzy. Dlaczego!! Dlaczego go spotkałam!! Nienawidzę siebie!!! Mam dosyć!! Nie chcę mi się żyć!! Nienawidzę swojego życia!! Mam dosyć!!!
-Annie?! Wszystko w porządku?
-Odejdź!!!
-Annie...
-Zostaw mnie!! Głuchy jesteś!!
-Annie...Zastanów się co ty gadasz.
-Mam dosyć nie rozumiesz!!!
-Annie...
-Wynoś się!!! –Otworzyłam drzwi i wybiegłam z pokoju.
-Annie!!
Biegłam przed siebie...Nie zwracałam na ludzi. Wolałam zginąć...Chce umrzeć!! Chcę!! Nie chce tego życia!! Biegłam cały czas, nie zatrzymywałam się. Z oczu i tak i tak leciały mi łzy.
Zatrzymałam się na jakimś moście. Popatrzyłam w dół...Woda! Skoczę i się utopie! Dobry pomysł! Utopie się...nie poczuje bólu. Weszłam na pierwszy metalowy szczebel. Już chciałam przekładać nogę na drugą stronę gdy usłyszałam znajomy głos.
-Nie zrobisz tego.
-Blacki...-Popatrzyłam na niego z łzami w oczach. Był spokojny, nie panikował. Stał sobie oparty o najwyższy szczebel.
-Annie? Powiedz mi...Czemu się decydujesz na takie coś jak i tak tego nie zrobisz?
-ZROBIĘ!! –Wydarłam się.
-Głupio gadasz...Mogę się założyć o 100 dolarów ,że nie skoczysz.
Popatrzyłam się w dół. Było strasznie wysoko. Pewnie jest głęboko...
-Woda zimna.
-Co? –Spojrzałam na niego.
-Zamarzniesz.
-I co z tego.
-Jesteś uparta, ale jak chcesz skacz.
-Co?? Nie powstrzymasz mnie??
-Nie. Czemu miałbym to robić?
-Boże!! Nie mogę w to uwierzyć!
-Ja też.
-Jesteś...
-Jaki?
-Cholernym dupkiem!
-Nooo możliwe. Ale zapomniałaś czegoś dodać.
-Czego?
-Cholernym dupkiem który cię kocha.
Znów spojrzałam w dół.
-Nie prawda.
-Skacz!
-Nienawidzę cię!
-Skacz! Chyba ,że wolisz inną śmierć. A wtedy jak skoczysz i umrzesz , spotkamy się jeszcze raz.
-Blacki!!!!! –Krzyknęłam z łzami w oczach. Chciałam zejść , ale gdy schodziłam ze szczebli pośliznęłam się. –Blacki!!!!!!! – Rozpłakałam się bardziej. –Pomóż mi!!! –Wisiałam nad przepaścią.
-Annie trzymaj się! –Blacki złapał mnie za rękę.
-Black!! Nie pozwól mi umrzeć!!! Trzymaj mnie bo spadnę!!! Błagam!!
-Nie chcesz skakać? –Zapytał z głupim uśmieszkiem.
-Blacki!!!! Proszę!! – Pomału mnie wciągnął na most.
-W porządku. Już Ciiiiiii...-Przytulił mnie. Wtuliłam się w niego.
-Blacki nie opuszczaj mnie!
-Z tego co wiem to ty mnie opuściłaś.
-Obiecaj mi ,że mnie nie zostawisz!!
-Ja?? Oczywiście ,że nie! Ale ty mi musisz obiecać, że już nigdy tego nie będziesz chciała zrobić.
-Już nigdy!! – Po chwili wytarł mi z oczu łzy, ale one i tak leciały.
-Chodź idziemy.- Pomógł mi wstać.
-Blacki?
-HE??
-Kochasz mnie?
-Jasne!
Objął mnie i pocałował w czoło.
-Nie wiem co mi jest, ale nigdy tego nie chciałam zrobić naprawdę!
-Wierze.- Uśmiechnął się i znów pocałował w czoło.
Doszliśmy do Hotelu , położyłam się. Naprawdę nie wiem co mi się stało. Czemu chciałam to zrobić.
-Blacki?
-HM??
-Połóż się koło mnie.
-Dobrze...
Leżeliśmy tak przez kilka godzin, wtuleni w siebie. Nie wiem która godzina, ale powinna być 14:00...Po paru godzinach pierwsza otworzyłam usta.
-Gdzie dziś pójdziemy. –Blacki co raz mocniej mnie przytulił. Jakby się bał ,że mu ucieknę.
-Do kina?

CDN ...-=D

___________________________________
KOCHAM śmierć BO tylko
ONA na MNIE czeka!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Powieści Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin