|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dagmara
|
Wysłany:
Pią 21:51, 03 Mar 2006 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
|
Może nie jestem jakimś bardzo atrakcyjnym facetem, ale uważam, że wiele oryginalnych cech w sobie mam. Nie jestem też raczej bogaty, choć w końcu mogę sobie pozowlić na pewne rzeczy. Można mnie nazwać kimś całkowicie normalnym psychicznie, chociaż niedokońca się z tym zgadzam. No, a na imię mi Bezprym.
Tak szczerze, nigdy nie zastanawiałem się nad znaczeniem mojego imienia. To moja niezbyt wyrównana psychicznie matka mi je nadała. Może dlatego, że sama miała Kaśka na imię, co bardzo ją wkurzało. Nie śmiem nawet wątpić, że wolałaby na imię mieć Ludomira.
Moja rodzina do nazbyt normalnych nie należała. Matka, jak już wspominałem, bardzo lubiła dawać mi to, czego sama dosięgnąć nie mogła. Za to ojciec, kompletny fanatyk per Elvisa Presleya, nie to żebym go dyskryminował czy coś, był obłudnie w nim zakochany. O mojej siostrze Maryśce, którą kochałem nazywać Mery, mogę powiedzieć, iż była kolejną tapeciarą. Naprawdę, nie potrafiłem pojąć, jakim cudem jestem spokrewniony z ludźmi z którymi przyszło mi mieszkać.
Nie raz nie miałem z kim się pośmiać z mojej rodziny. Zawsze koledzy byli albo za daleko, albo byli zajęci. Kiedy tylko znowu moja siostra narzekała na brak nowego egzemplarza bordo szminki do ust, chowałem głowę w bluzę, żeby zdusić to co się ze mnie uwalniało- bezgranicznie obrzydliwy i chamski śmiech rodzonego brata.
Biorąc sprawy bardziej ogólnie, tylko ojciec potrafił mnie nie wkurzać. Albo siedział w swoim pokoiki na półpiętrze i gapił sie w te elwisowe plakaty, albo jadł w kuchni czytając biografię. A porozumienia z matką absolutnie nie miał- jakby nie byli małżeństwem.
I o ile potrafiłem jeszcze znieść moją niezbyt normalną rodzinę, o tyle pomagał mi w tym mój własny zaciemniony pokój na piętrze.
Więszość czasu spędzałem właśnie tam. Myślicie- A cóz on tam robił cały czas? A więc muszę was uświadomić- mój pokój był dla mnie czymś jak Statua Wolności dla Amerykanów- bez niego nie miałbym własnego miejsca w tym domu. A tak to, znosiłem to w jakiś sposób.
Do szkoły starałem chodzić się codziennie- ale nie zawsze tak wyhodziło. W efekcie czego, pod koniec zeszłego miesiąca zostałem poinformowany iż liczba moich nieobecności na lekcjach wynosi równe 65 godzin, co oczywiście przekracza standard dostania ulgi na drugi rok. Nie bardzo się tym przejąłem- wiem, zdziwicie się. Moja matka jednak była osobą nader przekonującą i gdy tylko przekazałem jej tę tragiczną wiadomosć, poleciała do dyrka i zrobiła małą telenowelę brazylijską- z tego co wiem od córki polonistki, nałgała o umierającym ojcu, który utrzymuje rodzinę. Uwierzyć w to nie mogłem. Na drugi dzień w szkole chyba wszyscy uczniowie wiedzieli o akcji mojej rodzicielki. Jakoś to jednak zniosłem, biorąc jeszcze pod uwagę, ze wszyscy którzy znają moją matkę traktują ją jak bywalczynię zakładu dla psychicznie chorych, przy tym mnie z nią nie uosobiając, więc razem z innyi miałem niezłą polewkę.
Kiedy pod koniec maja, w szkole został zorganizowany wyjazd dla harcerzy, mój kolega Bartek, wpadł na pomysł, żeby się tam zabrać
-To świetny pomysł- powiedziałem zgodnie z prawdą. Bardzo lubiłem przygody na świeżym powietrzu z chłopakami (nie jestem odmiennej orientacji, nadal jeszcze gustuję w dziewczynach, chociaż nie wiem czy to się nie zmieni gdy tak patrzę na rozwój inteligencji mojej matki i siostry). Lepsze było to niż, spędzenie czasu w domu.
-Ktoś jeszcze jedzie?
-Jeszcze kilka chłopaków z klasy... Rany, Bezprym, rozumiesz co to oznacza? Poprostu full wypas! Całe trzy dni w namiotachi!
No tak. Szkoła wykwintnych oragnizatorów nie miała, więc trzydniowy wyjazd do namiotów nie był niczym nowym.
Do rozmowy przyłączyło się też kilku innych chłopaków. Nie obyło się oczywiście bez dyskusji na temat alkoholu.
-Słuchajcie...- powiedział cicho Bartek- Musimy ustalić kto i ile bierze.
-Ja troche mogę- odezwał się Maciek, syn gościa, który pracuje w browarze Tyskiego- Wiecie, łatwo mi będzie przeszmuglować.
Piwo kochałem. Kochałem bardziej niż powinienem. Nie to, ze jestem jakimś alkoholikiem czy kimś, poprostu bardzo lubiłem smak piwa. Datego pomysł aby trochę ze sobą nielegalnie zabrać, bardzo przypadł mi do gustu.
W domu pozostało mi tylko poinformować matkę. Podszedłem do niej kiedy czytała streszczenie telenoweli w telegazecie i powiedziałem:
-Jadę na obóz harcerski.
Matka obruszyła się, a papieros, którego namiętnie paliła, opadł odrobinę niżej usmalając jej brodę.
-To dobrze- mruknęła- Marysia też pojedzie- i wróciła do czytania gazety.
Co? Nie mogłem uwierzyć w jej głupotę. Popostu nie mogłem. Mery nadawała się na obóz harcerski jak ja na kurs wizażu dla zaawansowanych.
-To głupie- powiedziałem- Ona nie będzie chciała jechać.
-Będzie, będzie- zapewniła mnie matka- Wam obojgu przyda się wypoczynek na łonie natury.
To był szczyt. Mery nie miała praw jechać ze mną i robić z siebie pośmiewiska. Liczyło się dobro jej reputacji.
-To ją zepsuje. Ona tam będzie się malować i pucować. Tam nie ma nawet prysznicu! Nie wierzę, ze będzie chciała rozebrać się do naga i wykąpać w rzece!
Matka natychmiast wstała upuszczając papierosa na podłogę i zgrabnie przydeptując go noga, jakby robiła to codziennie wychodząc z pracy. Skierowała się do pokoju na piętrze. Po chwili wróciła prowadząc za sobą Mery, która najwyraźniej falowała sobie loczki gdyż trzymała w jednej ręce papilota.
-Maryśka, jedziesz na obóż.
-Tak? Na ten z kursem wizażu?
-Nie. Na harcerski.
Reakcja Mery była okropna. Wykrzywiła ochydnie twarz i bezczelnie ślepiła się do matki.
-Nie jadę do żadnych harcerzyków- oświadczyła po chwili.
-Pojedziesz, bo muszę mieć trochę spokoju. Ja w waszym wieku na żadne takie kolonie nie jeździłam.
-To nie kolonia a obóz- wtrąciłem się- Będziemy spać w lesie w namiotach. Tam będą pająki i inne...
Reakcja Mery była taka jakiej się spodziewałem. Odeszła od matki oburzona i powiedziała:
-Za nic w świecie nie pojadę w jakiś chaszcze!
-Tam nie będzie żadnych pająków! Będziecie spać w hotelach i tyle.
Chciałem coś powiedzieć, ale matka puściła mi zabójcze spojrzenie.
-W hotelach?- zdziwiła się Mery- Jesli tak... to mogę jechać.
I z nienagannym spokojem poszła do pokoju.
*
Czerwiec w naszej szkole wyglądał spokojnie. Nie uczono się już tak ostro jak kiedyś, za to organizowano krótkie klasowe wyjazdy i obozy. Niektórzy przychodzili do szkoły bez książek, żeby sobie pogadać z kolegami lub koleżankami. A niektórzy, tak jak ja z moją siostrą, Bartkiem i innymi chłopakami, szykowaliśmy się na obóz.
Kiedy pakowałem śpiwór i namiot dla czterech osób, pomyślałem o wzięciu zapasowego dla Mery. Biedna, pojęcia nie miała w co ją matka wpakowała. Dlatego jakoś upchnąłem zapasowe koce, bojąc się co ta tapeciara powie jak się okaże, że żadnych hoteli nie będzie.
Wszyscy obozowicze mieli stawić się przy dworcu centralnym, skąd odjeżdżał nasz autobus. Mery, cały czas pytała mnie, czy jej loki aby czasem nie są w stanie rozczochranym, na co jej odpowiadałem, że są śliczne i nic im sie niedzieje. Ona naprawdę była przewrażliwiona na punkcie siebie samej.
Udało mi się wreszcie dorwać Bartka i innych, tak aby moja siostra niczego się nie skapnęła.
-Macie?- spytałem cicho
-Mamy, mamy- zapewnił mnie Maciek- Całe mnóstwo.
Uśmiechnąłem się. Wreszcie byłem prawie wolny. A alokoholu w bród.
Na miejsce dojechaliśmy jakieś dwie godziny potem. Mery była wielce zdziwiona, że wysiadamy na jakiejś polanie. Nic się nie odzywałem, bo nie chciałem robić hecy.
A kiedy już znaleźliśmy się poza lasem leszczyn, całkiem blisko rzeki, druch oznajmił:
-Rozbijamy!
Jakież zaskoczenie było mojej siostry! Podleciała do mnie i zaczęła mnie obijać pięściami! A zalewając się łzami krzyczała:
-Ty podły kłamczuchu! A mówiłeś coś o... o... h-hotelach!
Widowisko się małe zrobiło. Jakoś ją uspokoiłem i wyjaśniłem, że to matka ją okłamała- nie ja. Nadal płakała, a gruntowny makijaż rozlał jej się po całej twarzy. Niektórzy podśmiechiwali się z niej. I chyba pierwszy raz zrobiło mi się Mery żal. Nie wiem dlaczego rozbiłem jej namiot i rozłożyłem śpiwory. Poprostu, nie zasłużyła na taką mękę jak wyjazd pod namioty.
Późnym wieczorem, kiedy już wszyscy się rozbili, do namioty, gdzie spaliśmy ja, Bartek i Maciek, wpadli pozostali chłopcy. Maciek otworzył piwko i spróbował łyk mówiąc:
-Wyśmienite.
Rozległy się głosy radości.
Piliśmy nieustannie. Nie wiem jak to się stało, kiedy w końcu przenieśliśmy sie około drugiej w nocy do namiotu Leszka i Patryka, którzy mieli więcej miejsca. Byliśmy totalnie upici. Czułem sie wyśmienicie.
-A może jeszcze jakieś laski?- spytał Patryk
Rozległy się głosy potakiwania.
-Niezłą masz sisterkę Bezprym- powiedział Leszek- Może ją tu przyprowadź?
Bardzo lubiłem Mery dokuczać, ale upici i żądni wielekrotnych orgazmów nastoletni chłopcy, raczej nie byli odpowiednimi patrtnerami dla takiej panny jaką ona była.
-Co ty, ona śpi- mruknąłem kończąc pić kolejne Tyskie
-Eee tam!- odezwał się Bartek, który był już totalnie narabany- Niezła z niej laska. Napewno chce tu do nas przyjść.
Chciałem coś zrobić, uświadomić im...
-Słuchajcie, ona się sfrajerzy nie tylko mojej matce ale i druhowi! Chyba niechcecie mieć kłopotów?
-My ją już tak udobruchamy, że będzie cacy- mruknał Leszek, i wychodząc razem z Bartkiem i Maćkiem, zasłonili kotary namiotu.
Po kilku minutach rozległ się zduszony krzyk. Wiedziałem co się stało. Moja siostra nie była przywyczajona do nachodzenia jej o trzeciej nad ranem.
Słyszałem jak się próbowała wyszarpywać, próbowała krzyczeć, ale moi koledzy byli zbyt pewni siebie.
Po chwili do namiotu wtoczyli się oni zatykając mojej siostrze buzię i kneblując z tyłu ręce.
-Mamy ją tutaj- rzekł triumfalnie Maciek, wyraźnie rzucając podtekst.
Mery skulona usiadła obok mnie tuląc się i jecząc.
-Bezprym... proszę pomóż... czego oni ch-chcą...
-No chodź mała...- zaczął filuteryjnie Bartek; był totalnie upity.
-Upiłeś się! -powiedziała do mnie ze strachem- Wszyscy jesteście upici!
Bartek nadal próbował się do niej zbliżyć; podchodził do niej coraz bliżej i bliżej, a ona szła dalej i dalej. Wiedziałem, ze będę miał później problemy. Ale nie potrafiłem gościa zatrzymać.
I nagle to się stało. Mery musiał stanąć na butelce od piwa, która się rozlała najwyraźniej kalecząc jej stopy. Zaczęła się niemiłosiernie drzeć, aż w końcu nadepnęła na skrawek namiotu, dzięki czemu cała płachta przewróciła się. Myślałem, że oszaleję. Mery wykorzystała sytuację- wybiegła i na odchodnym krzyknęła mi w twarz:
-Wszystko powiem matce!
*
Dalsza część tej histori, jest gorzej niż tragiczna. Nie dość, ze dowiedziała się matka, to druch zbudzony krzykiem mojej siostry także. Dyrekcja trochę za szybko została o tym poinformowana, i oprócz szlabanu, który dostałem od matki, dyrek zrobił mnie w konia nie przepuszczając na drugi rok. A historyjki, mojej chorej psychicznie matki, rodem z telenoweli niestety, już nie zadziałały.
/Utwór nie posiada dalszej części i nie będzie jej posiadał ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Mao
|
Wysłany:
Sob 0:20, 04 Mar 2006 |
|
|
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 847 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society
|
To jest bezkonkurencyjne. Kocham to... i Jakie znowu nie będzie posiadał kolejnych części. Zrobić Ci krzywde? Naprawde się o to prosisz! Ma być kolejna albo poznasz mój gniew... I fajnie że znalazłaś się na forum nawet że nie podałam ci adresu xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Kayako
|
Wysłany:
Sob 11:07, 04 Mar 2006 |
|
|
Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 329 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod mostu
|
Fajne to! Tak się leciutko czytało, że aż miło!
Nie mam talentu do wylewnych komplementów xD
Przynajmniej wiesz, że mi się podoba ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Dagmara
|
Wysłany:
Sob 15:32, 04 Mar 2006 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
|
Tarja napisał: | To jest bezkonkurencyjne. Kocham to... i Jakie znowu nie będzie posiadał kolejnych części. Zrobić Ci krzywde? Naprawde się o to prosisz! Ma być kolejna albo poznasz mój gniew... I fajnie że znalazłaś się na forum nawet że nie podałam ci adresu xD |
Oliwia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|